Na co zwróciæ uwagê kupuj±c klasyka/youngtimera? [PORADNIK]
Motocykle klasyczne potrafią sprawić wiele radości. Zwrotność, poręczność i komfort, jaki oferują są nieporównywalnie większe niż w obecnych konstrukcjach. Klimat i "analogowość" konstrukcji sprawią dużo radości a przy okazji są sentymentalnym wehikułem czasu. W wielu wypadkach zakup motocykla klasycznego jest także dobrą lokatą kapitału, szczególnie w przypadku modeli o statusie "kultowy". Jednak ich zakup będzie opłacalny i sensowny tylko pod pewnymi warunkami. Jakimi? Już odpowiadamy...
Załóżmy, że rozpatrujemy typowy model. Niech będzie to np. Honda CB900F Boldor (CB1100 jest zbyt egzotyczna, a mówimy o klasyku ogólnodostępnym dla szarego obywatela). Ładna, odrestaurowana sztuka, bądź zachowana w sesnownym stanie to koszt 12-18 tysięcy złotych, chociaż długo szukając można zmniejszyć i zwiększyć przedział o kilka tysięcy.
Sentyment?
Egzemplarze z pewną historią, w stanie nie odbiegającym od oryginału i z niewielkim przebiegiem (mojemu koledze udało się kupić Boldora z 1981 z przebiegiem 21 tys.km) będą pewną lokatą kapitału a ich ceny systematycznie wzrastają. W czasach świetności sprzęt był lubiany, w latach 90-tych wiele osób za pomocą CB900F rozpoczynało swoją przygodę z "dużą japonią" lub z zazdrością obserwowało swoich kolegów, posiadaczy tego modelu. Popyt zbudowany na bazie sentymentu będzie przez jakiś czas duży a w razie jego braku motocykl zawsze możemy sprzedać za granicę.
Droższy wyjdzie taniej?
Ale wróćmy do meritum. Załóżmy że taki mega zadbany, oryginalny Boldor kosztuje 18 tysięcy złotych. To wysoka kwota zważywszy na ceny rynkowe, w niektórych przypadkach nie przekraczających 8 tysięcy złotych za w miarę kompletne modele. Jeśli jednak przyjrzymy się tym najtańszym, szybko okazuje się, że zmieniono w nich poszycie siodła, tłumik to akcesoryjne 4 w 1, brakuje kilku drobiazgów, a owiewka jest pęknięta. Ponadto znajdziemy przerysowane lub odbarwione dekle, a wzór zbiornika (zastąpionego z powodu korozji pierwszym dostępnym na aukcji) zupełnie nie zgrywa się z kolorystyką owiewek.
Jeśli policzymy koszty doprowadzenia takiej sztuki do perfekcji i porównamy do stanu egzemplarza za 18 tysięcy, szybko może się okazać, że nasza "renowacja" będzie kosztować dużo drożej. Układy wydechowe bardzo często ulegają uszkodzeniu podczas niewielkiego szlifa dlatego przez 40 lat podaż używanych seryjnych tłumików jest absurdalnie mała. Posiadanie oryginałów podnosi wartość kolekcjonerską naszej sztuki (zawsze można jeździć na tuningowym 4 w 1 z epoki a serię odłożyć na półkę).
Malowanie baku, kosmetyka owiewek, znalezienie seryjnej kanapy czasem przychodzi szybko i łatwo, czasem bywa mocno uciążliwe a na koniec okaże się, że malowany bak nie pasuje do "wypłowiałych" odcieni fabrycznych owiewek. No więc malujemy całośc, kupujemy oryginalne naklejki, szparunki, kleimy, uzupełniamy ubytki i szybko się okazuje, że jeśli sami nie jesteśmy dobrym lakiernikiem, wartość usługi podniesie koszty o wartość modelu bazowego.
A mechanika?
Pozostaje jeszcze mechanika. Ktoś, kto robił motocyklem niewielkie przebiegi ma albo małe ciśnienie na jazdę albo kilka motocykli. Niewielka szansa, że doprowadził silnik do ruiny za pomocą codziennej eksploatacji bez serwisu - to raczej świadomy posiadacz. Z reguły dekle nie wymagają odświeżenia a porządny serwis ograniczy się do wymiany świec, filtrów, oleju oraz czyszczenia i regulacji/naprawy gaźników. W przypadku motocykla z dużym przebiegiem może okazać się (choć nie musi), że z uwagi na zużyte pierścienie motocykl "bierze" olej, że hałasuje kosz sprzęgłowy, że trzeba robić rozrząd, uszczelniacze, albo, że silnik kwalifikuje się do całkowitego remontu chociaż wciąż jeszcze odpala. Co będzie przyjaźniejsze dla kieszeni nabywcy? Odpowiedź pozostawiam wam...
To który wziąć?
To na co mamy zrócić uwagę podczas jego oględzin? Na to wszystko, na co zwracamy uwagę przy zakupie zwykłego motocykla a ponadto na jak największą kompletność i jak największą bliskość specyfikacji fabrycznej. Używane części karoseryjne bywają ciężkie do znalezienia i czasem astronomicznie drogie, oryginały nie zawsze są dostępne w ASO a filozofia Januszy: "okazja, supercena, ale tanio dałem" w przypadku chęci posiadania motocykla "kolekcjonerskiego" zemści się straszliwie, jeśli postanowicie zbytnio oszczędzać.
Istotna jest oryginalność kanap, osprzętu, układu wydechowego, spójności kolorystycznej oraz grafik z danego rocznika oraz ich stan.
Omijajcie wielkim łukiem "klasyki" pomalowane farbą płotową, wymagających regulacji, z ledami wydechem "atrapowicza", brakiem boczku, napisu czy z nadwoziem w słabym stanie wizualnym. A jeśli znajdziecie motocykl w pięknym stanie, nawet za dużą kasę, najczęściej to paradoksalnie lepszy i tańszy ruch niż odbudowa od podstaw czy remont, o ile nie jesteście mechanikami, blacharzami czy lakiernikami.
Chyba, że macie już kilka klasyków a potrzebujecie na czegoś na codzień tyle, że wówczas powyższe rady nie mają sensu bo i tak to wiecie...
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeA ju¿ my¶la³em, ¿e tu jakie¶ ciekawe komentarze na temat powy¿szego artyku³u. A to znów tylko Elwira :(
Odpowiedz